Ogłoszono wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego i oto okazało się, że trzecią pozycję zajęło ugrupowanie pod nazwą Konfederacja. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby… nie fakt, że oddało na nią głosy prawie milion kobiet. Zaskoczenie!!! Kobiety głosowały na białych, heteroseksualnych mężczyzn, wyznających patriarchalne poglądy? A przecież w ubiegłym roku rozgrzane feministki ogłosiły publicznie apel, aby przedstawicielki płci pięknej zamknęły swą kobiecość dla tych wrednych macho!!!
Liczby są bezwzględne. Okazało się, że na ugrupowanie ogłaszające takie wyzwania oddało swe głosy dużo mniej kobiet (o około 35 tysięcy). Ponadto, jedna z czołowych twarzy tego ruchu, pani Żukowska, otrzymała tylko 13 tys. głosów i to w twierdzy feministek, czyli „postępowej” Warszawie. Klnąca jak rasowy szewc pani Lempart odeszła w mroki historii i niewielu już pamięta, że przed trzema laty ściskała jej ręce i przyjmowała z honorami rozentuzjazmowana Bruksela.
Rodzi się pytanie o normalność psychiczną kobiet głosujących na Konfederację. A może sygnatariuszek tych rewolucyjnych apeli?